niedziela, 27 kwietnia 2014

Robert Ziębiński - Stephen King: Sprzedawca strachu

   Stephen King, w ciągu kilku dekad swojej działalności, zdążył już wyrobić sobie status ikony popkultury. Nie ma drugiego takiego pisarza, który jest osobą tak bardzo medialną jak ten amerykański mistrz grozy. Czy można odnieść wrażenie, że o kimś takim zostało już powiedziane dosłownie wszystko? Być może pewna część z Was powie, że "tak", biorąc pod uwagę ilość wystąpień Kinga w swym rodzinnym kraju oraz liczbę publikacji na jego temat. Dziś właśnie chciałbym pochylić się na tą drugą kwestią. O ile bowiem anglojęzycznej literatury podejmującej analizę dokonań Kinga jest sporo, o tyle w Polsce nikt tego jeszcze nie dokonał. Aż do teraz.
  Stephen King: Sprzedawca strachu to pierwsza polska książka poświęcona osobie tegoż autora. Sięgając po nią miałem wielkie nadzieje na pogłębienie wiedzy na temat tego wybitnego pisarza. Czy się zawiodłem? Bynajmniej! Ta książka to wspaniała przeprawa poprzez dekady twórczości autora takich hitów jak Lśnienie czy Misery.

    Pozwolę sobie zacząć od zaprezentowania samej struktury książki. Na pierwszy rzut oka (przynajmniej dla mnie, w chwili gdy ujrzałem tę książkę), wydaje się, iż będzie ona w całości poświęcona filmografii Kinga. I tak w pewnym sensie jest. To filmowe adaptacje dzieł mistrza stanowią główny punkt zawartości tej zacnej lektury. Ziębiński podzielił książkę na kilka okresów, w których zawarł informacje na temat  filmów opartych na książkach Stephena, ich twórców oraz ciekawostek związanych z ich kręceniem. Oczywiście wszystko ma postać recenzji, gdzie Ziębiński stara się oddać swoje odczucia co do każdego filmu. 
   Każdy opis nie jest jednak tylko garścią suchych faktów. Podstawowa baza, czyli filmografia, stanowi zaledwie ułamek informacji jaki dostajemy. Autor w bardzo dobry sposób wplótł w fakty o filmach i serialach historie powstawania ich literackich pierwowzorów. Mamy tutaj całą masę ciekawostek dotyczących nie tylko samych książek Kinga i procesu ich tworzenia, albowiem zawarte zostały również noty biograficzne na temat jego osoby. Dzięki temu nieznane mi dotąd wiadomości rzuciły zupełnie nowe światło na mój obraz jego twórczości. Informacje zawarte w Sprzedawcy strachu pozwoliły mi wręcz na nowo poznać dzieła, które do tej pory znałem tylko z jeden strony. Dzięki tej książce wiem teraz doskonale co kierowało Kingiem gdy pisał Misery, z jakimi demonami swojej osobowości zmagał się pracując nad Lśnieniem, czy też dlaczego Cujo i Dolores Claiborne stanowią tak ważne epizody w jego twórczości, a także co śmiesznego wiąże się ze Stukostrachami.

   Do całej masy informacji na temat samego Kinga, jego książek i ich adaptacji filmowych, dochodzi wielka ilość anegdot z jego życia (choć nie tylko). Teraz już mogę śmiało powiedzieć, że wiem jakiej King słucha muzyki, czemu zawdzięcza swoją medialność i dlaczego jego twórczość jest najczęściej ekranizowana. Wiem już też, że King grał w zespole (wiedzieliście?), a jego muzyczne zainteresowania doprowadziły do tego, że w ubiegłym roku wydana została płyta z jego udziałem. Oczywiście nie mogło również zabraknąć informacji dotyczących tego, który z pisarzy wywarł na Kingu największe wrażenie i czyje dzieła były motorem napędowym do jego kariery.

   Wydawać by się mogło, iż w plejadzie tych wszystkich informacji, które podałem, można pomyśleć, iż Stephen King: Sprzedawca strachu to książka niemal bezkrytyczna. A to nieprawda. Na pochwałę zasługuje tutaj osoba autora tej pozycji czyli Roberta Ziębińskiego. Jest on prawdziwym fanem Kinga. I to takim w najlepszym wydaniu. Ziębiński NIE jest typem głupiego fanboy'a, który absolutnie bezkrytycznie podchodzi do każdego dzieła Kinga, wywyższając je ponad inne i prawiąc same komplementy na jego temat. Co to to nie! Ziębiński jako wierny fan Stephena potrafi dostrzec zarówno dobre jak i słabe strony jego twórczości. Nie wypowiada się w samych superlatywach o każdej napisanej przez Kinga powieści, umiejętnie poddając krytyce każde dzieło. Potrafi porównać i wskazać najlepsze i najgorsze książki w dorobku pisarza. Podobnie jest z ich filmowymi i serialowymi adaptacjami - jedne produkcje potrafi zachwalać urzeczony kunsztem z jakim zostały zrobione, na innych z kolei nie zostawia suchej nitki przestrzegając nas przed oglądaniem "rozrywki" najniższego sortu.

   Czy po wszystkich powyższych stwierdzeniach macie jeszcze wątpliwości, że Stephen King: Sprzedawca strachu to dobra książka? Jak dla mnie stanowi ona świetne połączenie biograficznych informacji na temat Kinga i jego twórczości oraz faktów dotyczących realizacji jego dzieł na dużym i małym ekranie.

  Dla każdego fana Stephena Kinga książka ta powinna stać się lekturą obowiązkową. Kinomaniacy również powinni się w nią zaopatrzyć, albowiem jest to prawdziwa skarbnica wiedzy na temat wielu ważnych i przełomowych w historii kina filmów. Jest to niesamowita, lekka i przyjemna lektura, którą można pochłonąć dosłownie w jeden dłuższy wieczór. 

Kończąc przyznam, że miałem niesamowitą frajdę mogąc czytać tę książkę. Arcyciekawa lektura :)

Ocena: 9/10

Stephen King: Sprzedawca strachu
Wyd. Replika (2014)
Liczba stron: 320
Stephen King. Sprzedawca strachu [Robert Ziębiński]  - KLIKAJ I CZYTAJ ONLINE

Za udostępnienie książki do recenzji serdecznie dziękuję księgarni Matras


29 komentarzy:

  1. Raczej nie przeczytam. Uwielbiam Stephena Kinga, ale wolę zostać przy jego amerykańskiej twórczości.
    http://chcecosznaczyc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda, że autor skupił się na filmach, które często są kiczowate niż na samych książkach ;D jednak, gdy już zapoznam się bardziej szczegółowo z twórczością Kinga, to pewnie sięgnę po tę pozycję ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie martw się - choć filmy stanowią podstawową bazę książki to o samych dziełach Kinga jest naprawdę sporo ;)

      Usuń
  3. Książka ciekawa, ale o wiele bardziej wolę Mastertona. Ten gość pisze jak psychopata i za to go lubię :)
    Do Kinga niestety jest zrażony po przeczytaniu ,,Lśnienia", które zanudziło mnie na śmierć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktem jest, że King lubi rozwlekać swoje książki przez długaśne opisy. Niestety ja też czytając go potrafię się niekiedy wynudzić ;P

      A co do Mastertona to też racja ;)

      Usuń
  4. Powielę powyższy komentarz. Jak poznam więcej utworów Kinga, to nie omieszkam przeczytać tę pozycję, która, jak widzę, pozwala poukładać wszelkie informacje. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) I faktycznie dobrze jest najpierw zapoznać się z twórczością Kinga, bo bądź co bądź dużo jest w powyższej książce "spojlerów" ;)

      Usuń
  5. Nie wątpię, że to ciekawa książka i chętnie ją przeczytam, ale najpierw muszę wiele jego książek i ich ekranizacji nadrobić. Lubię Kinga, ale właśnie się zorientowałam, że stanowczo za rzadko sięgam po jego książki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie życzę samych długich wieczorów z Kingiem u boku, a raczej w rękach ;)

      Usuń
    2. Dzięki, oby życzenie się spełniło :)

      Usuń
    3. Mam tak samo. Z chęcią sięgnęłabym po tę książkę, ale wiem, że jeszcze za mało "kingowskiego świata" poznałam. Kilka książek i kilka filmów to przecież tylko "liźnięcie" jego twórczości... Ale książka na pewno zacna:)

      Usuń
    4. Margoo, nie przejmuj się :) Nadrobisz szybko zaległości a później ta książka będzie dla Ciebie dopełnieniem całości :)

      Usuń
    5. Z tym "szybko" to nie byłabym taka pewna:) Nawet gdybym czytała tylko i wyłącznie książki Kinga, to nie wiem, ile potrzebowałabym czasu, aby przeczytać wszystkie :D Ale z "dopełnieniem" masz rację - ta książka jest na pewno taką książka, która fajnie "spina" twórczość Kinga i na pewno jest nie lada gratką dla jego fanów:)

      Usuń
  6. Eh, Ani jednej nie czytalam narazie siedze w Nicci French (podoba mi sie!!!) Sadze ze nadszedl kolejny tytul do rpzeczytania w wakacje: co bys mi zaproponowal z Kinga? Na pewno nie powyzsza- ale moze cos z filmow? Hmmm propozycje?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z filmów oczywiście polecę klasykami: "Lśnienie", "Misery", "Carrie", "To" no i "Miasteczko Salem" :)

      Usuń
  7. Ja bym z chęcią przeczytała tę książkę, chociaż nie mogę nazwać się wielką fanką Kinga, bo przeczytałam chyba z 6 jego książek, to i tak bardzo sobie cenię jego twórczość i mam zamiar ją zgłębić. Ta książka na pewno wydałaby mi się interesująca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książka nadaje się dla każdego - nawet dla kogoś kto na co dzień nie jest fanem Kinga. Znajduje się tutaj tyle ciekawych informacji, że chociażby dla samego zgłębienia sylwetki autora, warto po nią sięgnąć ;)

      Usuń
  8. Wreszcie jakaś książka dla mnie :) Na razie nie przeczytałam zbyt wielu dzieł Kinga, ale zdążyłam zauważyć jak świetnym jest obserwatorem. Buduje napięcie nawet tam, gdzie w zasadzie nic strasznego się nie dzieje (Joyland), czasem nudzi i zniesmacza (Carrie), ale jego sława jest zasłużona. Chętnie sięgnę, mimo spojlerów :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sięgnij :) Ewentualne spojlery możesz ominąć poprzez "przeskoczenie" niektórych akapitów, które poświęcone są stricte książkom :)

      Usuń
  9. Czekałam na recenzję tej książki.:) Powiem szczerze, że nie jest to lektura, którą chcę teraz bardzo przeczytać, ale nie mówię "nie" - jak wpadnie w moje ręce to się z nią zapoznam. Bardziej interesują mnie powieści Kinga, bo mam dość duże zaległości :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W każdym bądź razie książkę polecam, bo, jak już wielokrotnie pisałem, jesto to prawdziwa skarbnica wiedzy :)

      Usuń
  10. King to taki autor, którego powieść muszę przeczytać przynajmniej raz w roku. Co do filmów - pomijając oczywiście te najpopularniejsze, najbardziej zapadł mi w pamięci film, a właściwie serial pt. "Czerwona róża" oparty na scenariuszu Kinga. Długaśny, prawie pięciogodzinny, dziwaczny obraz. Chyba właśnie ten dziwny, lekko kiczowaty klimat tak bardzo zapadł mi w pamięć.
    A co do książki - jak mi wpadnie w ręce, to z przyjemnością przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będąc fanką Kinga na pewno znajdziesz tu coś dla siebie :) O swojej ulubionej "Czerwonej róży" również znajdziesz tutaj kilka stron informacji ;)

      Usuń
  11. Zainteresowałeś mnie swoją recenzją - z chęcią sięgnę po tą pozycję ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :) Już teraz życzę przyjemnej lektury :)

      Usuń
  12. Recenzja świetna, jak zwykle, ale nie przeczytam tylko dlatego, że jakoś ambiwalentnie mi do Kinga. Niby pisarz grozy, a czytam te jego książki i nic ;/ Oczywiście są pozycje, które podobają mi się nawet prawie bardzo, ale grozy w nich jak na lekarstwo ;/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Także mam taki stosunek do niektórych dzieł Kinga, choć za całokształt trzeba mu przyklasnąć :)

      Usuń
    2. Co prawda to prawda :)

      Usuń
  13. Kocham Kinga, więc nie mogłam nie mieć tej książki w swoich zbiorach. Po przeczytaniu miałam tylko jedno pytanie: czy „Sprzedawca strachu” jest leksykonem filmowym, czy biografią Kinga na tle filmografii? Do końca to chyba ani jednym, ani drugim :)

    Wydawnictwo Replika zapewnia nas, że otrzymujemy książkę nietypową, która nie jest leksykonem, ale czymś, co da nam nowy punkt oparcia w interpretacji twórczości Kinga. Śmiałe słowa, które niestety nie do końca okazują się prawdziwe. Książka Ziembińskiego jest leksykonem, bo od konwencji tej formy nie dochodzi aż tak daleko. Autorowi zabrakło jednak albo odwagi, albo czasu, bo dużo w tym wszystkim luk czasowych, biograficznych, filmowych. Mamy więc „leksykon”, który jednocześnie nie stanowi w stu procentach dzieła systematyzującego i krytycznego.

    Ziembiński napisał książkę dobrą, ale wydaje się nie do końca przemyślaną. W pewnym momencie widać, że odwagi zabrakło i wszystko stało się poprawne. Mimo to, Ziębiński napisał książkę, która jest pierwszą polską publikacją na temat Kinga. To automatycznie czyni ją pozycją wyróżnioną, bez względu czy na to zasługuje, czy nie. Ocenę przydatności tej publikacji z perspektywy czasu pozostawiam każdemu, kto znajdzie czas na sentymentalną podróż filmową z Ziębińskim do jego Kingolandii, bo książka ma właśnie charakter bardzo osobistej podróży. W jednaj kwestii honor trzeba oddać: Ziębiński zmusza nas do odrobiny refleksji nad tym, co sam King chce nam pokazać, a co ukryć. Nie możemy pozostawać bezkrytyczni wobec tego, co nas fascynuje i jest najbliższe. Tylko nieustanna refleksja prowadzi naprzód.

    Publikacja godna uwagi typowo dla fanów horroru i samego Kinga.

    OdpowiedzUsuń