wtorek, 6 lutego 2018

Nightmare #18

Osiemnasty numer Nightmare z kwietnia 1974 roku do dziś pozostaje jednym z tych komiksów, które  swego czasu zaabsorbowały całą moją uwagę rewelacyjną okładką, po czym zdruzgotały dobre mniemanie o danym numerze już pierwszą, rozrysowaną w nim historią. The Vampire bowiem, choć charakteryzujący się scenariuszem ujętym w ciekawą formę, był drętwy niczym kołek sterczący z serca Draculi. W pewnym stopniu przyczynił się do tego, że na jakiś czas odłożyłem myśl o przebrnięciu przez kolejne opowieści. Niemniej jednak powróciłem pewnego dnia do niniejszego numeru, by na własnej skórze przekonać się, że nie zawsze to, co najlepsze, prezentowane jest czytelnikowi już na samym początku. 

Bazujący na scenariuszu początkowym oraz czterech możliwych zakończeniach całej historii The Vampire mógłby być komiksem całkiem klawym i ciekawym. Niestety sam pomysł na rozrysowanie jednej historii z kilkoma różnymi wariantami nie może wystarczyć, jeżeli do czynienia mamy z absolutnie złym ujęciem dynamiki, której brak uderza czytelnika już od początku. Nie widać w tej historii charakterystycznej ekspresji, która powinna towarzyszyć tak mocno opierającemu się na dynamice scenariuszowi. Niestety sama kreska do pewnego stopnia pogłębia tylko uczucie zupełnej mierności podanej historii. Bardziej wyglądająca na szkic niż ukończone dzieło, nie wprowadza czytelnika w zaprezentowany świat tak mocno, jak chciałoby się, aby to było.
Na całe szczęście dla osiemnastego Koszmaru, jest to najgorsza zaprezentowana w nim historia. 

Zupełnie inaczej prezentuje się kolejny komiks - The Werewolf. Sądząc po tytułach i doborze samych
motywów można by było przypuszczać, że Skywald postanowili uczynić z niniejszego numeru prezentację archetypicznych motywów sztandarowych dla horroru. O ile jednak pierwsza, wampirza historia została zaprezentowana dość stereotypowo, o tyle motyw wilkołactwa i osadzenie fabuły w szpitalu psychiatrycznym i jego okolicach, dało całkiem dobry efekt. Zdecydowanie na plus zasługuje sama kreska komiksu, która będąc wyraźnie zaznaczoną, silnie akcentowaną grą światłocieniem, miażdży poprzednią historię zostawiając ją daleko w tyle pod względem całościowej prezentacji. 

Gdybym miał za zadanie wybrać jeden z najlepszych 'odcinków' tego numeru, to bez wątpienia, jako jednego z faworytów, wskazałbym zamieszczony w Nightmare #18 komiks numer trzy. The Creep jest nie tylko opowieścią o ujętej w klasyczny sposób zemście i samej jej chęci; cechuje się również tradycyjną formą scenariusza bazującego na zwrocie akcji z rozwiniętym punktem kulminacyjnym. Historia grabarza-dziwoląga, człowieka zdeformowanego, odrzuconego przez społeczeństwo, niesie w sobie silny, emocjonalny ładunek smutku i żalu, do pewnego stopnia również i współczucia. Sama postać dziwadła, choć posiada cechy antagonisty, wcale za taką nie musi być uważana. Można powiedzieć, że w tym przypadku deformacja ciała doprowadziła - poprzez zachowanie ogółu społeczeństwa - do deformacji psychiki i rodzących się w umyśle biednego człowieka złości i zobojętnienia. 

Następna opowieść po The Creep również posiada bardzo silny ładunek emocjonalny, choć skierowany w zupełnie inną stronę, bowiem sama tematyka, jaką komiks podejmuje, jest zgoła odmienna. The Vulture to wielowątkowa historia, przez którą przemawia motyw współistnienia człowieka i zwierzęcia. Zwierzę wykorzystywane i straszone przechodzi głęboką psychiczną przemianę. W emocjonalnym zrujnowaniu pojawia się szaleństwo, pogarda, aż w końcu wynaturzenie. Jest to ten rodzaj opowieści, gdzie bardzo dosadny horror miesza się ze smutkiem  sprawiając, że w czytelniku narasta empatia do biednego zwierzęcia, a wzgarda w stosunku do człowieczeństwa rośnie z każdą kolejną stroną.

Po raz drugi w osiemnastym zeszycie Nightmare wątek wampiryczny pojawił się w historii The Ancient One. Faktem jest, że i sam scenariusz, i kreska są zupełnie inne od tych, jakie zastosowane zostały w pierwszym komiksie niniejszego wydania. Przejawiające się motywy długowieczności oraz miłości rozrysowane zostały bardzo płynnie, zdecydowanym i jednocześnie bardzo sugestywnym stylem, a największą zaletą samego komiksu jest świetna ekspresja starczych twarzy oraz charakterystyczny, sepleniący język głównego bohatera.

Wszystkie powyższe historie mają wspólny mianownik w postaci ostatniego komiksu. To w nim bowiem ujawnia się Man-Macabre - człowiek, które je wszystkie 'opowiada'. Mówiąc o sobie samym jako o personifikacji gniewu, strachu, zawiści, etc., uznając się za żywy symbol horroru, prezentuje czytelnikowi ostatnią, najbardziej odrealnioną historię.The Thing in the Space jest bardzo przewrotną opowieścią o szaleństwie bazującą na koncepcji Alicji z Krainy Czarów. Pełna moralizujących pouczeń, ukazująca pewne wzorce zachowań i walkę z wewnętrznymi demonami, jest historią charakteryzującą się bardzo surrealistycznym klimatem i takimże rysunkiem. Irrealna kraina komiksowej Alicji jest jednocześnie bajkowa i straszna. Pełna prawdziwych niebezpieczeństw, ale i pięknych, na pierwszy rzut oka, dziwów.

Osiemnasty numer Nightmare być może nie jest najsolidniejszym, jaki Skywal wypuściło pod tą nazwą. Nie zmienia to jednak faktu, że jak nie całościowo, tak przynajmniej częściowo zeszyt ten prezentuje się nad wyraz dobrze, a biorąc pod uwagę fakt, iż wydany został niemal pół wieku temu można stwierdzić, że nie zestarzał się ani trochę.
______________________________________________________________________________
Nightmare #18
Wyd. Skywald Comics
Kwiecień 1974
Red. Alan Hewetson
Liczba stron: 68
Język: angielski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz