Niestety rozczaruję Was Wy, którzy tutaj przybywacie po recenzję powieści fantasy, zwabieni urodziwym tytułem. Łzy smoka to wcale nie jest opowieść o dzielnym rycerzu w lśniącej zbroi, który musi uratować księżniczkę więzioną w wysokiej wieży strzeżonej przez złe monstrum. W końcu to powieść Koontza, więc choć smoków nie będzie, krew i tak poleje się gęsto.
Jak myślicie - co może łączyć policjanta z niemałym stażem zawodowym, bezdomnego obdartusa upijającego się tanim winem oraz biedną kobietę z dzieckiem, której dach nad głową stanowi stary, zdezelowany samochód? Jakkolwiek mocno byście nie wysilali swojej mózgownicy i tak nie wpadniecie na łączącą tych ludzi rzecz. Albo raczej osobę, albowiem to właśnie jedna, specyficzna osoba sprawia, że nieznani sobie ludzie, całkiem od siebie różni, są w pewien sposób połączeni.
Tą osobą jest bezdomny. Stary, brodaty włóczęga w obszernym płaszczu i z szaleństwem w spojrzeniu grozi wszystkim wymienionym wyżej bohaterom, że zabije ich w ciągu najbliższych kilkudziesięciu godzin. Pewnie pomyślicie sobie, że to jakiś wariat i frajer skoro sądzi, że może skrzywdzić choćby jedną z tych osób. Koontz jednak nie był by sobą, gdyby szalony włóczęga był tylko zwykłym szalonym włóczęgą. Okazuje się bowiem, że nasz śmierdzący antybohater posiada szereg paranormalnych, morderczych zdolności, których używa z dziecinną łatwością. Teraz nasuwa się tylko jedno pytanie - czego ten obdarty staruch może chcieć od naszych bohaterów. W czym oni, do ciężkiej cholery, mu zawinili, że postanowił ich pozabijać?
Mniej więcej tak w skrócie można opisać początkowy zarys fabuły powieści Łzy smoka. Ta książka, jak to w przypadku dzieł Koontz'a bywa, jest oryginalna i z pewnością nietuzinkowa. Tym razem Dean pokusił się o to, aby stworzyć horror bez elementów science-fiction. Główny wątek fabularny jest skupiony na parapsychologii w różnym zakresie i stopniu. Mamy więc tutaj zaprezentowany cały szereg nienaturalnych zdolności, które "w rękach" szaleńca nabywają morderczych właściwości.
Walka dobra ze złem przybierającym postać "nie z tej ziemi", charakterystyczna dla większości książek Koontz'a, stanowi jak zwykle sam wierzchołek góry lodowej. Oprócz tego, mamy tutaj do czynienia z poruszonymi w mniejszym bądź większym stopniu wątkami bazującymi na sprawach socjologiczno-obyczajowych, które ujmowane są poprzez pryzmat spraw psychologicznych poszczególnych bohaterów książki. Świetny policjant z całym bagażem emocjonalnym, mieszkający na ulicy człowiek, który utracił dosłownie wszystko oraz matka z dzieckiem, która mimo bezdomności i skrajnej biedy stara się wychować swojego syna jak najlepiej, to prawdziwa mieszanka wybuchowa charakterów, która pozwoli nam spojrzeć na życiowe sprawy z kilku różnych perspektyw. Całość jak zwykle okraszona wartką akcją i zgrabnym językiem.
____________________________________________________________________________
Łzy smoka
Wyd. Amber (1993)
Liczba stron: 365
Walka dobra ze złem przybierającym postać "nie z tej ziemi", charakterystyczna dla większości książek Koontz'a, stanowi jak zwykle sam wierzchołek góry lodowej. Oprócz tego, mamy tutaj do czynienia z poruszonymi w mniejszym bądź większym stopniu wątkami bazującymi na sprawach socjologiczno-obyczajowych, które ujmowane są poprzez pryzmat spraw psychologicznych poszczególnych bohaterów książki. Świetny policjant z całym bagażem emocjonalnym, mieszkający na ulicy człowiek, który utracił dosłownie wszystko oraz matka z dzieckiem, która mimo bezdomności i skrajnej biedy stara się wychować swojego syna jak najlepiej, to prawdziwa mieszanka wybuchowa charakterów, która pozwoli nam spojrzeć na życiowe sprawy z kilku różnych perspektyw. Całość jak zwykle okraszona wartką akcją i zgrabnym językiem.
____________________________________________________________________________
Łzy smoka
Wyd. Amber (1993)
Liczba stron: 365
Koontz w formie - oryginalny pomysł, na który nikt inny by nie wpadł ;D
OdpowiedzUsuńKurczę, rozczarowałeś mnie, myślałem, że w końcu poczytam o jakimś dobrym fantasy ;D
Hah, tytuł Cię zwiódł :D A fantasy się pojawi - nie martw się ;)
UsuńHa! już teraz wiem dlaczego tak mnie ciągnęło w bibliotece do tej książki. ;) Cudo :3 Na pewno przeczytam, tylko muszę wyskrobać trochę czasu. :3 Dzięki Dominiku.
OdpowiedzUsuńNie ma za co ;)
UsuńKoontz, oprócz Kinga i Mastertona to mój ulubiony autor grozy. Tej książki nie czytałam, ale na pewno nadrobię zaległości :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie :) Kobiet lubiących Koontz'a nigdy dość :)
UsuńNareszcie wróciłeś z recenjzą ;) Nie dałam się nabrać, Koontz nie kojarzy mi się z fantasy, lecz z książką nie dla mnie. Recenzja jak zwykle świetna, wyrobiłeś sobie niepowtarzalny styl ;)
OdpowiedzUsuńDzięki :) Staram się jak mogę ;)
UsuńWiedziałam, że to nie będzie recenzja powieści fantasty ;)))
OdpowiedzUsuńChętnie zapoznam się z tą książka, bo jestem nią zainteresowana :)
z Kootza czytałam tylko jedną książkę, ale i po tą chętnie sięgnę;)
OdpowiedzUsuńNie pozostaje mi nic innego jak życzyć przyjemnej lektury ;)
UsuńKoontz zawsze i wszędzie ;)
OdpowiedzUsuńNie znam twórczości tego autora. Jednak Twoja recenzja kusi...
OdpowiedzUsuńPolecam :) A w razie czego służę pomocą przy wyborze jakiegoś innego tytułu ;)
UsuńUwielbiam 'starego' Koontza i już nie raz pisałam, że ponownie muszę się zabrać za odkrywanie tego, czym mnie tak pokusił, może teraz na urlopie się w końcu wezmę :D
OdpowiedzUsuńBędziesz miała "urlop z Koontz'em" :P Wybornie ;D
UsuńRzeczywiście, sugerując się tytułem, byłam pewna, że będzie to książka fantasy:)
OdpowiedzUsuńHeh, tak jak myślałem ;)
UsuńJuż od jakiegoś czasu jestem zainteresowana tą książką i na nią poluję, może wreszcie nadaży się okazja, bym ją przeczytała :)
OdpowiedzUsuńSzczerze polecam :)
Usuń