"Ręka, noga, mózg na ścianie". To zgrabne polskie porzekadło wręcz idealnie nadaje się do zobrazowania literackich Żywych trupów. Tony zwłok, które powinny spokojnie gnić pod ziemią, tutaj zalewają miasta, drogi, lasy i domostwa sprawiając, że wizja apokalipsy zombie nigdy nie była tak dosadnie przedstawiona.
Nim jednak rozpocznę pisać o samej książce, chciałbym Wam powiedzieć, iż podszedłem do niej nie bacząc na serialową wersję. Jak wiadomo książkowa seria The Walking Dead zrodziła się później niż znany większości serial pod tym samym tytułem. I tutaj muszę przyznać jedną rzecz - serialu nie oglądałem.
Tak, tak! Ja, znawca literatury grozy, lubujący się w każdym rodzaju horroru, czy to książkowego czy też kinowego, nie oglądałem tego serialowego dzieła, które zdążyło zaciągnąć przed telewizory setki milionów ludzi na całym świecie. Przez to jednak do książki mogłem podejść nie będąc "skażonym" przez serialową fabułę, dzięki czemu moja ocena tejże pozycji opiera się tylko i wyłącznie na jej czysto literackiej wizji.
Pod względem fabularnym Narodziny gubernatora przenoszą nas na sam początek "epidemii". Poznajemy losy małej grupki znajomych, których nagłe pojawienie się zombie zmusiło do konieczności wyruszenia w drogę w poszukiwaniu bezpiecznej przystani. Akcja, rozpoczynająca się dosłownie kilka dni od chwili zarażeń, rzuca nas w wir chodzących truposzy, z którymi nasi bohaterowie muszą się mierzyć na każdym kroku. Żeby nie było zbyt nudno, zostali oni obdarzeni totalnie skrajnymi charakterami i wyglądem (oczywiście bohaterowie, nie zombie;)). Mamy więc w zestawie, otyłego (lekko mówiąc) człowieka o towarzyskiej duszy, osiłka - wodza i przewodnika grupy oraz jego brata, suchego, chorowitego mięczaka. Do tego dochodzi religijny (aż nazbyt) cichy i zamknięty w sobie osobnik oraz mała dziewczynka, która dusi w sobie traumę związaną z całą sytuacją. Oczywiście, oprócz głównych bohaterów, dane nam będzie poznać cała plejadę innych, przypadkowo napotykanych osób. Głównie jednak nasi herosi będą mieli za towarzystwo hordy nieumarłych łaknących ich soczystego mięsa.
Styl pisarski autorów jest naprawdę dobry. Do napisania tejże książki podeszli bez żadnych kompromisów, oddając nam w ręce wartką akcję okraszoną odpowiednim czarnym humorem i całą masą przekleństw podaną w bardzo prosty acz dosadny sposób.
Czy jednak The Walking Dead to książka tylko i wyłącznie o zabijaniu żywych trupów? Absolutnie. Jest to powieść, która uderza w nas apokaliptyczną wizją świata ogarniętego chaosem, w którym żadne miejsce nie jest bezpieczne. My, jako czytelnicy, musimy wczuć się w sytuację naszych bohaterów, którzy na każdym kroku mierzą się ze swoimi słabościami starając się przetrwać każdą kolejną godzinę. Ponadto dochodzi nadzieja - w jednych rosnąca z każdym przeżytym dniem, w innych gasnąca niczym ogarek świecy na myśl, że nie ma żadnego ratunku, a los każdego jest przesądzony.
The Walking Dead. Narodziny gubernatora to książka, która w bezkompromisowy sposób ukazuje świat pogrążony w chaosie, gdzie walka o przetrwanie oznacza liczne wyrzeczenia i konieczność stawienia czoła nieznanemu. To opowieść o odwadze i poświęceniu, która zapada w pamięć niczym dobry, kasowy film akcji.
Ocena: 8-/10
The Walking Dead. Narodziny gubernatora
Wyd. SQN (214)
Za udostępnienie książki do recenzji serdecznie dziękuję Wydawnictwu SQN
Książka dobra, serial też choć znacząco się od siebie różnią ;D pozostał tylko komiks no mojej zombiakowej liście :D
OdpowiedzUsuńKomiksu również do tej pory nie przeglądnąłem, ale to się zmieni :)
Usuńciekawy post
OdpowiedzUsuńZapraszam serdecznie do mnie na nowa notkę,
tym razem coś o moim mż
http://iamemilia.blogspot.com/2014/05/stylazacja-mojego-meza-1.html
Książka jak zwykle nie dla mnie, choć teraz, po lekturze "Wieczerzy" która niemal zabiła moją wrażliwą duszę, jestem skłonna i po to sięgnąć ;) Świetna okładka.
OdpowiedzUsuńCzyli zrobiłaś już krok ku bardziej ponurej literaturze :) Czekam, aż sięgniesz po jakiś rasowy horror :>
UsuńTeraz nie, ale może kiedyś ; )
OdpowiedzUsuńWarto spróbować :)
UsuńBiorąc pod uwagę, że oglądam serial, mogłabym tę książkę odebrać zupełnie inaczej przez pryzmat telewizyjnego TWD. Póki co do Walking Dead czuję lekką niechęć z powodu słabego 4 sezonu, ale kiedyś, jak mi zabraknie serialu, może w końcu zabiorę się za komiksy - no i książkę ;)
OdpowiedzUsuńJa właśnie cieszę się z tego, że nie oglądałem, tylko najpierw przeczytałem. Dzięki temu miałem klarowny obraz i nie patrzyłem na książkę przez pryzmat serialu :)
UsuńPrzeczytałabym, ale boję się, że będzie nużąca i ani trochę wciągająca, podobnie jak Apokalipsa Z. Nie powinnam porównywać, to głupie. Przecież to zupełnie inni autorzy. No ale tematyka zombie, więc porównuję. I chce mi się bardzo spróbować, ale nie chcę już tracić czasu. Apokalipsa Z okrutnie mnie zniechęciła. W horrorach jest tak, że każdy jednak o czym innym, a jeśli już jest o zombie, to nie ma co spodziewać się rewelacji. Mało straszne ;) Dlatego waham się bardzo...
OdpowiedzUsuń"Apokalipsy Z" jeszcze nie czytałem, więc raczej nie pomogę Ci w podjęciu decyzji. Co do samego TWD to słyszałem różnorakie opinie, niemniej jednak mi się podobało. Fakt, że może to przez to, że praktycznie większość książek, które czytam to horrory, no ale cóż mogę rzec. Jak nie spróbujesz to się nie przekonasz ;)
UsuńNa książkę stricte o zombiakach się raczej nie skuszę ;)
OdpowiedzUsuńCiekawa recenzja :)
Oglądam serial, zachwycam się (choć czasem zastanawiam się, czym), a Gubernator był postacią, która mnie intrygowała. Despota z Woodsbury miał przecież przeszłość, skrywaną, wyłaniającą się powoli. Zrobiłam sobie z niego w pewnym momencie główną postać serialu i chętnie dowiem się o nim czegoś więcej. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńW takim razie nie pozostaje mi nic innego jak zachęcić do zagłębienia się w treść książki :)
UsuńCzytałam, ale w innej okładce :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za odwiedziny i miłe słowa :)
OdpowiedzUsuńCzytam i czytam i zastanawiam się - lepsze są wampiry czy zombi :P
OdpowiedzUsuńI jedno i drugie, podane w odpowiedni sposób, może się podobać :)
UsuńUbolewam, że wampiry tak nisko upadły w powieściach młodzieżowych. A z drugiej strony kto by pokochał zombi, chyba drugie pokręcone zombi ? :P
UsuńTylko i wyłącznie ;)
UsuńPo przeczytaniu książki możesz sięgnąć po serial. Jest naprawdę genialny, chociaż faktycznie trzeba posiadać zamiłowanie do tego typu dzieł. Film odbiega co raz bardziej od komiksu, ale wydaje mi się ze to na plus, nie lubie całkowitego kopiowania. Miewa dlugie i nudne momenty, ale są też takie które powodują wewnętrzną prośbę aby kolejny odcinek pojawił się szybciej :)
OdpowiedzUsuń