środa, 8 lipca 2015

Robert Benson - Czarnoksiężnicy


Historie związane z praktykami ezoteryczno-spirytystycznymi na trwałe wryły się w kanon tematów poruszanych w literaturze. Ujęte w bardziej lub mniej swobodną formę stały się jedną z głównych domen opowiadań i powieści grozy, a wzrost zainteresowania tymi zagadnieniami, jaki możemy zaobserwować w dziewiętnastowiecznej literaturze fantastyczno-niesamowitej, doprowadził do stopniowego zwiększania się ilości książek poruszających problemy z pogranicza okultyzmu, religii i gnozy. Spośród nich tematyka związana ze światem nadprzyrodzonym oraz wątkiem przenikania czy też współistnienia świata materialnego i duchowego stała się wkrótce motorem napędowym klasycznego horroru, gdzie relacja człowieka z istotami niecielesnymi jawiła się jako coś oczywistego - niczym odwieczna prawda, która właśnie znajdowała szeroką rzeszę swych wyznawców.
Do wzmożonego, społecznego, zainteresowania tematyką spirytystyczną na przełomie XIX i XX wieku doprowadziło powstanie licznych ugrupowań, bractw oraz towarzystw prowadzących działalność ezoteryczną w swoistego rodzaju "domach duchów". Dotyczyło to zwłaszcza Francji oraz Wielkiej Brytanii, gdzie kolejne tego typu miejsca wyrastały jak grzyby po deszczu, a uczęszczanie na różnorakie seanse stało się czymś w rodzaju jednego z typowych zajęć dla dobrze sytuowanych ludzi szukających niebanalnej rozrywki łączącej w sobie możliwość przeżycia nowych doznań o podłożu duchowo-intelektualnym oraz poczucia dreszczu emocji związanego z domniemaną obecnością sił nadprzyrodzonych.

Właśnie w taki świat przenosi nas powieść Czarnoksiężnicy Roberta Bensona, który sam jest postacią unikalną jeżeli chodzi o autorów literatury grozy. Wszak bowiem jak często zdarza się, aby autorem horroru był katolicki ksiądz?

Robert Hugh Benson (1871-1914) był, i dalej pozostaje, osobą niezwykle barwną nie tylko w odniesieniu do świata literatury. Wychowany w rodzinie anglikańskiego pastora sam obrał podobną drogę co ojciec. W roku 1903 jego poglądy teologiczne uległy jednak zmianie w konsekwencji czego stał się konwertytą, który wybrał katolicką posługę kapłańską.

R. Benson w wieku 37 lat
Benson odróżniał się od wszystkich współczesnych (a dzisiejszych tym bardziej!) księży poprzez żywe interesowanie się religijnym ujęciem zjawisk nadprzyrodzonych, w tym między innymi tematyką duchów oraz nawiedzeń. Łącząc misyjność katolicyzmu z uwielbieniem dla literatury stał się pisarzem niezwykle płodnym, spełniającym swoje literackie powołanie na wielu gruntach.

Omawiany tytuł – Czarnoksiężnicy - można uznać niejako za zwieńczenie zainteresowań Bensona w obrębie okultyzmu i spirytyzmu. Nim jednak przyszedł czas na ukazanie się The Necromancers w roku 1909 już w tamtej chwili poszczycić się on mógł sporą bibliografią, w tym kilkoma książkami z zakresu szeroko pojętej fantastyki. Do dziś najbardziej znamienitym tytułem w jego karierze pozostaje powieść Lord of the World (1907) - dystopia łącząca w sobie futuryzm z chrześcijańskim konceptem końca świata ukazanym poprzez triumf antychrysta.

Wracając do tematów natury spirytystycznej, to podwaliną dla napisania pełnej powieści o duchach były dwa zbiory opowiadań utrzymanych w klimacie ghost story, które Benson napisał wkrótce po zostaniu katolickim księdzem - The Light Invisible (1906) oraz Mirror of Shallot (1907 - wydawana najpierw w odcinkach w chrześcijańskich periodykach [1]). Spośród nich to drugie cieszyło się ponoć swego czasu (i w pewnych kręgach) równym zainteresowaniem co Opowieści starego antykwariusza M.R. James'a.[2]

Do napisania ów antologii oraz Czarnoksiężników skłoniła Bensona jego obecność na seansach spirytystycznych, w których ten brał udział w latach swojej młodości (z tego co wiadomo, ów seanse nie przyniosły żadnych rezultatów w kwestii manifestacji nadprzyrodzonej obecności).[3]

The Necromancers Benson zawarł całkiem niezłą koncepcję walki dobra ze złem, ukazaną poprzez pryzmat losów dystyngowanych mieszkańców Wielkiej Brytanii, którzy chętni nowych wrażeń, wpadają w wir wywoływania duchów i związanych z tym konsekwencji. Zabawa, która miała być urozmaiceniem w codziennym życiu, staje się jednak poważnym problemem, gdy pewien duch zaczyna być niewiarygodnie uporczywy. Mamy więc tu do czynienia z bardzo klasycznym przykładem wrogiej obecności spowodowanej niedostosowaniem się do zasad rządzących podobnymi praktykami.

Czytając książkę Bensona trzeba pamiętać o czasach, w których ona się ukazała. Dla wielu osób obeznanych ze współczesnym horrorem Czarnoksiężnicy mogą wydawać się nudni i pozbawieni ciągłej i ciekawej akcji. Styl pisarski autora przypadnie do gusty tym, którzy nie mają problemu z typową dla klasycznej literatury formą. Wszak bowiem trzeba przyznać, iż język jakim operuje Benson może wydać się po prostu "sztywny". Fabuła jest ciągła i prostolinijna - brak tu spektakularnych zwrotów akcji czy dynamicznych opisów. Pewien niedosyt pozostawia również samo zobrazowanie praktyk spirytystycznych, które choć dokładne, to jednak pozbawione jest przemożnego uczucia napięcia i strachu.
Ja sam nie pałam do tejże powieści jakimś szczególnym zamiłowaniem. Ba! Uważam ją za bardzo prostą w formie i niewymagającą. Niemniej jednak podchodzę do niej jako do pewnego rodzaju ciekawostki, którą można od czasu do czasu przytaczać podczas rozmów na temat literatury grozy.

Informacje dla kolekcjonerów, czyli przegląd rynku antykwarycznego

Wygląd pierwszego wydania z 1909 roku
W kwestii egzemplarzy antykwarycznych The Necromancers dominują przede wszystkim wydania z pogranicza lat 20. i 30. zeszłego wieku, które można nabyć za mniej niż dwadzieścia dolarów. Często można natknąć się na Czarnoksiężników wydanych przez Burns Publishing (edycja z 1927 roku) - w przypadku tej pozycji cena wynosi około 20 - 25 funtów za egzemplarz bez obwoluty. Pierwsze wydanie (edycja londyńskiego Hutchinson & Co.) z 1909 roku jest dość ciężkie do znalezienia. W dodatku jego koszt praktycznie nie spada poniżej 200 dolarów, a w przypadku egzemplarzy zachowanych w bardzo dobrym stanie do ceny trzeba doliczyć kolejnych kilkadziesiąt. W Polsce można natknąć się również na dosyć rzadkie wydanie Tauchnitz Edition z 1910 roku. Kwota za jaką możemy je nabyć waha się w przedziale 50-70 złotych. To wydanie jest jednak pozbawione twardej oprawy, którą z kolei posiadają praktycznie wszystkie inne zagraniczne edycje wydane w pierwszej połowie XX wieku

P.S. Pierwsze, oryginalne wydanie The Necromancers  możecie przeczytać tutaj.

______________________________________________________________________________


Czarnoksiężnicy
Wydawnictwo Alfa (1991)
Seria z bluszczem
Liczba stron: 286



[1] - The Life Of Monsignor Robert Hugh Benson, Volume 1, str. 397
[2] - Memorials of Robert Hugh Benson, str.50
[3] - tamże, str. 62
Zdjęcie w nagłówku pochodzi z niemego filmu Dr Mabuse z 1922 roku. 
Zdjęcie prezentujące R.Bensona pochodzi stąd

10 komentarzy:

  1. Matko, pierwsze zdjęcie mnie przeraziło dosłownie. Trochę boję się takich książek, jeśli mam być szczera.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. w pełni zgodzę się z Wiolą ;) Idealna grafika, aż dreszcz przebiega po plecach ;)

      Usuń
  2. No i zaś kolejny autor z którym powinienem się zapoznać. Thanks man!

    OdpowiedzUsuń
  3. Czuje, że to moje klimaty :D Zdecydowanie! :) Muszę dorwać.

    Bookeaterreality

    OdpowiedzUsuń
  4. Trzeba być bardzo odważnym księdzem, żeby pokusić się o pisanie podobnych książek, jak i tej o antychryście zwycięzcy. Jestem ciekawe jak nastawione było do niego ówczesne społeczeństwo :) Potrafisz jednak zaskoczyć i zaciekawić :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie miałam pojęciu o istnieniu takiego pisarza, ale teraz wiem, że chętnie zapoznałabym się z jego dziełami. nawet jeśli styl ma nieco trudny w odbiorze, to sam fakt, że katolicki ksiądz pisał o takich rzeczach, jest intrygujący. W ogóle te seanse spirytystyczne to też wdzięczny temat do zgłębiania.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nieznany mi pisarz? Pyszna groza? Oczywiście, że muszę się zapoznać :D Dzięki śliczne!

    OdpowiedzUsuń
  7. Miast wpaść do koleżanki na herbatkę, umówię się na seans spirytystyczny. Brrr! Zawsze bałam się takich pomysłów. Za sam Benson brzmi bardzo interesująco :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Lubię grozę, ale i tak się trochę boję!:) Coś musi być w tym wywoływaniu duchów:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Genialna grafika! Uwielbiam duchy i zjawiska paranormalne, jednakże horrorów nie lubię :) Owszem, kiedyś oglądałam niegdyś sławetną ,,Gęsią skórkę", ale i tak wytrzymywałam na jednym odcinku krócej niż siostra, bo uciekałam do pokoju, albo kuchni :D
    Jeśli będziesz chętny, zapraszam po zaszczytną nominację LBA :)

    http://world-chinese-rat.blogspot.com/2015/08/lba-razy-trzy.html

    OdpowiedzUsuń