czwartek, 20 listopada 2014

Hall of Shame! - Harry Adam Knight - Tunel

 
W końcu nadszedł czas, ażeby napisać kilka słów o tym potwornym gniocie. Ups! Czyżbym już na początku zdradził, że recenzowana powieść to okropny badziew? No błagam! Nie bądźcie źli! Chyba nie myślicie, że książka z taką okładką może obronić się zawartością?


Recenzję pozwolę sobie zacząć nie od klawego akapitu mającego zachęcić do lektury książki, nie od streszczenia fabuły, a od pierwszego hejtu, który wyleję na tłumaczkę. 
Tunel to tytuł, który za cholerę nie pasuje do tej powieści. Jeżeli zostałby przetłumaczony zgodnie z oryginałem (Worm) to taki np. Robal byłby tytułem nie tylko wiernym, ale im o wiele bardziej sensownym. Tymczasem czytelnik dostaje w ręce Tunel, który z tunelami nie ma prawie nic wspólnego. Prawdę powiedziawszy na blisko dwieście stron akcja w owym "tunelu" (czyli, konkretniej rzecz ujmując, w miejskiej kanalizacji) dzieje się raptem na jakichś dziesięciu i jest mega lakoniczna, pozostawiając odbiorcę ze zadziwieniem na twarzy i myślami pokroju "I to już? Tylko tyle?"

Z pewnością zdążyliście również zauważyć groźny nagłówek tejże poręcznej książeczki, wieszczący, iż mamy do czynienia z horrorem z prawdziwego zdarzenia.



Jeżeli rzeczona książka jest horrorem, to ja z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że jestem fanem Zmierzchu, a Kristen Stewart jest najwspanialszą aktorką na świecie. Prawda jest jednak, jak śmiało można zauważyć, "odrobinę" inna. Tunel w żadnym wypadku nie zasługuje na miano horroru. To coś koło horroru nawet nie stało. Twór H.A. Knight'a to po prostu trochę podrasowany thriller sensacyjny.

Fabuła, najprościej rzecz ujmując, opiera się na eksperymencie biologicznym, w wyniku którego powstała nowa odmiana robaka-ludzkiego pasożyta, której terroryści chcą użyć do zagłady angielskiego pospólstwa (#rasizmmocno). 

Bohaterowie, którym przyjdzie zmierzyć się z niebezpieczeństwem są głupi, płytcy i totalnie
jednowymiarowi. No proszę Was - główny hiroł to detektyw-alkoholik po ciężkich życiowych przejściach. Ile razy w historii literatury mieliśmy do czynienia z czymś takim? Tysiące razy! Tysiące razy czytaliśmy o zapijaczonych gębach starzejących się, podmiejskich Szerloków Holmsów, a Knight w swej powieści tylko powielił ten schemat. 

Kogo my tam jeszcze mamy? Ano tak - panią doktor wyglądającą jak z żurnala, która z pewnością udzieliłaby naszemu detektywowi "prywatnej wizyty lekarskiej" zakończonej długą "łóżkową rekonwalescencją" gdyby nie fakt, że zostaje w brutalny sposób uprowadzona. Jak już pewno się domyślacie, nasz dzielny detektyw odstawia flaszkę i rusza z odsieczą swej niedoszłej kochance. 

Co prawda doktorka z Tunelu nie wyglądała tak jak laska ze zdjęcia obok, ale że akurat znalazłem w necie foto przyzwoitej dziewoi w "mundurku" lekarskim w dodatku trzymającej w ręku niezłego łiskacza, to pomyślałem, że pewno tak mogłaby wyglądać idealna wybranka serca naszego detektywa

O innych bohaterach, czy to pozytywnych, czy to negatywnych, nie ma co się rozpisywać. Mamy tutaj bogatą paletę absolutnie bezpłciowych ludzi - wielkiego i głupiego jak but Murzyna-gwałciciela, Araba-rasistę, Hindusa - lekarza i debila w jednym oraz zagubioną w nowym otoczeniu małą, idiotyczną Amerykankę. Mix doskonały.

Główny wątek fabularny już Wam nieco przybliżyłem jednak wypadałoby napisać o nim trochę więcej. Na dobrą sprawę pomysł z terroryzmem w postaci broni biologicznej w formie przerośniętych tasiemców jest całkiem niezły. Niezły, bo realny. Tyle tylko, że H.A. Knight oczywiście spieprzył swoją wizję obdarzając nas, co tu dużo mówić, idiotycznym rozwinięciem każdego wątku powieści. Co najmniej, jakby był młodszym, niedorozwiniętym bratem Midasa, który czego się nie tknie, to wszytko zamienia w gówno.  Ot, taka prawda. 

Rzeczona "akcja w tunelu", o której wspomniałem na początku, jest niedorobiona. Krwawa, tajemnicza, zapowiada się nieźle i......BUCH! Koniec! Raz, dosłownie RAZ zostajemy przez narratora obdarowani widokiem wielkiego, kilkumetrowego robala, który w wyniku różnych przypadkowych sytuacji dostał się z żołądka pewnego Anglika wprost w ścieki śmierdzące anglosaskim kałem, po czym akcja tak po prostu się kończy. Daję słowo, że ów wielki robal to jedyna paranormalna rzecz która sprawia, że Tunel można sygnować jako horror. 
Dwie strony akcji, a pieprzenia o horrorze cała masa. 

Wydawałoby się, że ta powieść nie ma żadnych plusów. Ale ma. Szkoda tylko, że na samym, samiutkim końcu. Chodzi mi oczywiście o zakończenie, które wcale nie kończy się happy-endem. Szczerze mówiąc, to tych ostatnich kilka stron czytało mi się całkiem przyjemnie i to do tego stopnia, że przez krótką chwilę uwierzyłem, że umysł H.A. Knight'a jest w stanie spłodzić coś sensownego. Niestety później przypomniałem sobie resztę książki i przestałem na sprawę spoglądać przez różowe okulary. 

Tunel to gniot, który oczywiście znajdzie się tam, gdzie się znaleźć powinien. Nie ma usprawiedliwienia na to, co zostało w tej powieści zaserwowane czytelnikom. Podobnie jak inne "dzieła" z Hall of Shame, Tunel znajdzie uznanie (?) jedynie w kręgach osób lubujących się w starym, tanim horrorze klasy B. 
______________________________________________________________________________

Tunel
Wyd. Phantom Press (1991)
Liczba stron: 190








35 komentarzy:

  1. Jak zwykle trafne spostrzeżenia ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wielbię Twoje recenzje totalnych gniotów :D W takich tekstach trzeba wybaczyć informowanie o szczegółach fabuły, byleby przestrzec potencjalnych czytelników przed tym arcydziełem książkowych porażek :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Czasem takie "straszne" okładki kryją jednak dobre książki;) Chociaż w przypadku tego rodzaju horrorów nie liczyłabym na udaną lekturę. Jak widać, to się potwierdza. Trochę szkoda, sam pomysł głupi nie jest. To znaczy jest, ale mógłby z tego powstać całkiem dobry horror;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Klasyka horroru, dobre... Podziwiam Twoje poświecenie, wiem że robisz to specjalnie dla nas :)
    Ilustracje również dobrane idealnie, to lubię :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :) Wiem, że te recenzje sprawiają Ci bardzo dużo radości ;)

      Usuń
  5. To się ubawiłam czytając Twoją recenzję. Na pewno bardziej, niż gdybym czytała tę książkę :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Hall of shame - choć młody - to jeden z moich ulubionych cykli w blogosferze. Pomysłodawca i autor prześmiewczym batem traktuje po plecach kiepskie powieści, które straszą czytelnika, choć nie tym, czym z założenia straszyć miały.
    Dominik udowadnia, że powieść grozy potrafi być tak naprawdę komedią.
    Polecam zaglądać.
    Owca (;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lepszej rekomendacji mieć nie mogę - dzięki! :))

      Usuń
  7. Ale u Ciebie robaków... Najpierw ślimaki, teraz pasożyty. Powaliłeś mnie tą uprowadzoną panią doktor :P Serdeczne gratulacje, że to przeczytałeś ;) I to wszystko pewnie czysto ku naszej uciesze, bo nie sądzę byś czytał dla czystej przyjemności (błagam, obym się nie myliła :P ).

    A co do Klasyki. Stwórz może sobie wyzwanie Klasyka Horroru Klasy B, co? :>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak to? Nie wierzysz, że czytam te książki dla przyjemności? :D
      A co do wyzwania z horrorami klasy B - kto by w nim brał udział? :D

      Usuń
    2. Ja bym wzięła udział:P haha po pierwsze dlatego, że takich badziewnych książeczek mam całą stertę i czasem brakuje mi motywacji, żeby po nie sięgać;) haha a po drugie, dlatego, że te "horrory" zastępują mi komedie:)

      Usuń
    3. OK! :> To pomyślę nad takim wyzwaniem z początkiem 2015 roku ;)))

      Usuń
  8. Cóż, właściwie te horrory są specyficzną grupą horrorów, która zalała ten kraj w pewnych odległych latach :) Prawda jest też taka, że na tych książkach wyrosły całe pokolenia i oby rosły kolejne. To nie jest horror, który czyta się dla ambitnego tematu, grozy czy jakiegokolwiek sensu, a własnie dla jego braku :) Można kochać lub nienawidzić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja je uwielbiam, bo to przecież min. na nich się wychowałem, jednak równocześnie, jako dorosły, uwielbiam je krytykować ;)

      Usuń
  9. Dzięki za recenzję (choć wiem, że zrobiłeś to bardziej dla swojej sławy, niż mojej przyjemności), ubawiłam się niesamowicie. :D Teraz już wiem gdzie zaglądać, aby wiedzieć w którą książkę nie zaglądać.
    Keep going. Takich książek jest duuuużo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za miłe słowa, ale "dla sławy"? You must be kidding

      Usuń
    2. Jak widzę masz wielu komentatorów = wielu odwiedzających = wielu czytających = wielu śmiejących się = wielu doceniających = rośniesz w sławę.
      I'm not kidding. If I say you are sucks, then I'm kidding. :P

      Usuń
    3. OK. Po prostu żeby nie było - piszę, bo to uwielbiam. A że sprawiam ludziom radość? Cieszę się podwójnie :)

      Usuń
  10. Cóż mogę napisać, Twoja recenzja niemal doprowadziła mnie do łez... z jednej strony śmiechu, z drugiej strony rozpaczy, że istnieją takie denne książki ;). Doceniam poświęcenie, że dobrnąłeś do końca :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :) A ja cieszę się, że tak się podobało ;]

      Usuń
  11. Następnym razem nie będę czytała Twojego bloga przy jedzeniu .... :) Robal skutecznie mnie zniechęcił ;p

    OdpowiedzUsuń
  12. Post świetny :) To robal popsuł mi apetyt.

    OdpowiedzUsuń
  13. Pewnie ja dotrwałabym do połowy ( w najlepszym razie :) ) "Tunela" i rozejrzałabym się za inną książką do czytania . :))
    Ale recenzje o takich gniotach czytam z przyjemnością ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. A czy ta kobieta w mundurku nie jest raczej weterynarką? Bo nawet jak koń ma kolkę, to dostaje mniejszą dawkę leku (3 tego typu ogromne strzykawy).

    "Worm" jako "Tunel" to mistrzostwo! Panią, która za to odpowiada widziałabym w roli tłumacza konsekutywnego na zlocie miłośników metra, pewnie tam jest w swoim żywiole. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewno tak ;)) Niemniej jednak to już taki wyznacznik starych, tanich horrorów - kiepskie tłumaczenie kiepskich książek ;))

      Usuń
  15. Ja przeczytałam całą i dla mnie książka jest świetna i kompletnie nie zgadzam się z twoją opinią.

    OdpowiedzUsuń